Czy doświadczenie jest ważne?
Solidne wykształcenie, biegła znajomość języków obcych, fachowa wiedza o danej dziedzinie technicznej… to wszystko nijak nie pomoże w dobrym tłumaczeniu, jeżeli brak nam doświadczenia. Okazuje się, że bardzo często w tłumaczeniu tekstów technicznych pomóc może mniejsze lub większe doświadczenie w tego typu dziedzinach. Jeżeli zdarza nam się majsterkować, może się okazać, że będzie to niezbędne do niepopełniania błędów w tłumaczeniach, przy np. doborze odpowiedniego słownictwa, znajomości działania pewnych mechanizmów. Osoba, która musiała się zmierzyć z własnoręcznym centrowaniem koła roweru szybciej wpadnie na prawidłowe tłumaczenie opisu maszyny do montażu kół: zamiast tłumaczenia – Maszyna nasuwa złączkę na szprychę wykorzysta bardziej pasujący synonim – nakręca.
Znajomość zagadnień z różnych dziedzin
Orientowanie się w różnych dziedzinach znacznie ułatwia tłumaczenie, jak i życie. Gorzej, jeżeli wiedzy tej brakuje, a wcześniej nie sprawdziło się dokładnie czego dotyczy dany artykuł, czy konferencja. Stąd też wziął się błąd w tłumaczeniu tytułu referatu – „Wysoka światłoczułość fotografii w przemyśle”. Należy tu zaznaczyć, że tłumaczenie zostało wykonane nieprawidłowo i wprowadza w błąd odbiorcę. Otóż światłoczułość jest wykorzystywana w fotografii ex definitione, nie jest jednak cechą fotografii. Anglicy pod tytułem „High-speed photography in industry” rozumieją wyłącznie szybkie filmowanie, stosowane w przemyśle do analizy ruchu mechanizmów, przebiegu procesów spalania. Nie można zapominać, że samo wyrażenie angielskie high–speed może mieć podwójne znaczenie – duża szybkość, jeśli mowa o mechanizmach czy pojazdach; wysoka światłoczułość, jeśli chodzi o materiały fotograficzne i filmowe. W tym konkretnym referacie chodziło więc o dużą szybkość, a nie światłoczułość.
A co z kwalifikacjami lingwistycznymi?
Kwalifikacje lingwistyczne to wciąż najczęściej wymieniana umiejętność, którą posiadać powinien tłumacz. Mowa tu oczywiście o bardzo dobrej znajomości języka obcego, wraz z zasadami gramatyki, interpunkcji, frazeologii itp. Większość osób przekonanych jest o tym, że poznanie podstawowych form gramatycznych i posiadanie dobrego słownika wystarcza do wykonywania najtrudniejszych nawet przekładów. Dziś, aby zostać tłumaczem przysięgłym trzeba zdać egzamin zarówno z części pisemnej jak i ustnej, który weryfikuje zdolności językowe danej osoby. Weryfikacja zdolności tłumacza ustnego również nie stanowi problemu, wystarczy chwila rozmowy. Sprawa komplikuje się jednak, jeżeli mowa o tłumaczach pisemnych, którzy reklamują swoje usługi. Obecnie tłumaczy-freelancerów jest na rynku mnóstwo. Aby poznać ich umiejętności trzeba przekonać się o tym na własnej skórze. Niesprawdzony tłumacz może przysporzyć wielu kłopotów. Jego praca może wykazywać obfitość błędów ortograficznych, gramatycznych i składniowych, nadmierną dosłowność, zwłaszcza w przekładzie idiomów, dobór słów niewłaściwy ze względu na subtelności semantyczne, wreszcie niezręczny styl i dwuznaczność lub nielogiczność przekładu.
Bardzo często błędy wynikają z sugerowania się oryginałem i przenoszenia go do tłumaczenia na język docelowy, jak w przykładzie zdania zawartego w polskim ogłoszeniu, tłumaczonym z języka niemieckiego, gdzie tłumacz sugerował się rekcją niemiecką – jemanden beraten, stąd błąd: Poradzamy Was chętnie bez zobowiązań;
Innym błędem wynikającym z sugerowania się oryginałem jest tłumaczenie na angielski z języka polskiego: Nie dysponowaliśmy ani bazą produkcyjną, ani odpowiednim zapleczem konstrukcyjnym – We had not neither the production basis nor an adequate design office – podwójne zaprzeczenie jest tu zbędne.
Problem niejednokrotnie stanowi dosłowność tłumaczenia terminologii technicznej ustalonej w danym języku: tworzywa sztuczne – artificial materials – celniejszym wyborem byłoby zastosowanie używanego powszechnie w języku angielskim terminu plastics;
Niezgodności semantyczne to kolejna bolączka, za przykład niech posłuży tłumaczenie z polskiego na angielski: Pierwszy podręcznik zajmujący się elementami konstrukcyjnymi drobnych mechanizmów – The first handbook coping with structural components in fine mechanisms – jak zauważa sam autor: to cope to według „Wielkiego Słownika angielsko-polskiego” J. Stanisławskiego: „1. borykać się, podołać (czemuś), radzić sobie, stawiać czoło, zwalczyć, zwalczać, opędzić się, opędzać się; 2. przykryć, przykrywać, osłaniać, ubrać, ubierać, występować (o warstwie cegieł w murze)”. Żadne z tych znaczeń nie pasuje do związku, jaki zachodzi między książką a omawianą w niej dziedziną. Oczywistym wyborem jest tu słowo „dealing” od czasownika „to deal”, który według tegoż słownika ma – obok wielu innych – znaczenie „zajmować się (czymś)”;
Inne tłumaczenia mogą być dwuznaczne, nie do końca zrozumiałe dla czytelnika: X is a rotary internal combustion engine developed by Y – X jest silnikiem spalinowym z tłokiem krążącym, zaprojektowanym i wyprodukowanym w zakładach Y – niejasna pozostaje kwestia co do produktu zakładów Y, czy jest to cały silnik czy tylko jego tłok, dlatego też lepszym tłumaczeniem byłoby: X jest to silnik spalinowy z tłokiem krążącym, zaprojektowany i wyprodukowany w zakładach Y.
Nielogiczność tłumaczenia i brak sensu widać w przykładzie fragmentu tłumaczenia ogłoszenia: Set-point repeatability 0.25% of input signal range – Sygnał zadający zdolność powtarzania 0.25% wejścia zasięgu sygnałów – już kropka w liczebniku w polskim tłumaczeniu pokazuje, że zostało one skopiowane z oryginału, prawidłowe, zrozumiałe dla elektroników tłumaczenie powinno brzmieć zaś: Niestabilność wartości zadanej (wynosi) 0,25% zakresu sygnału wejściowego.
Zaprezentowane autentyczne błędy wskazują po raz kolejny na konieczność zaangażowania i zainteresowania się tłumacza przekładanym tekstem, w celu pozyskania lepszej znajomości terminologii i fachowej wiedzy. Dzięki temu przetłumaczony tekst będzie jasny i przejrzysty dla odbiorcy.
Źródło: Andrzej Voellnagel: Jak nie tłumaczyć tekstów technicznych
Jak nie tłumaczyć tekstów technicznych część I
Leave a reply
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.