Cykl artykułów z perspektywy doświadczonego tłumacza medycznego – Karoliny Kalisz
Pomysł na temat artykułu o błędach w tłumaczeniach medycznych oraz ich konsekwencjach pojawił się, gdy wpadło mi w ręce interesujące opracowanie. Gdybym miała je przeformułować do postaci ogłoszenia matrymonialnego, zaczęłabym tak:
Niemłody, dość atrakcyjny artykuł…
Autorzy artykułu: Glenn Flores, MD, M. Barton Laws, PhD, Sandra J. Mayo, EdM, Barry Zuckerman, MD, Milagros Abreu, MD, Leonardo Medina, MD, Eric J. Hardt, MD, pisząc pod wspólnym tytułem: Errors in Medical Interpretation and Their Potential Clinical Consequences in Pediatric Encounters podejmują temat tzw. community interpreting, popularnego niezwykle za oceanem. Community interpreting to po prostu usługi tłumaczeniowe dla ludności. Nie wymaga to polotu i błyskotliwości jak w przypadku tłumaczeń symultanicznych, ani też wiedzy „state-of-art” z podejmowanej specjalizacji. Egzamin próbny online, który znalazłam na jednej ze stron jakiś czas temu głosi, iż wystarczy poziom wiedzy pozwalający odpowiednio skojarzyć „renal” z „kidney” a „hepatic” z „liver”, aby zostać certyfikowanym community interpreterem. Co do metody – autorzy dobierają się do skóry tłumaczom w parze angielski – hiszpański, za pomocą nagrań.
Analizując na
zimno zapisy dyskursów przyporządkowali oni popełniane błędy do następujących
kategorii:
– Pominięcie (pominięcie części lub całości wypowiedzi jednej z osób)
– Dodatkowa wypowiedź (przekazanie przez tłumacza informacji, jakiej nie podał
mówca lub użycie słowa, jakie w oryginale nie padło)
– Zastąpienie (tłumacz zastępuje wyraz/ zwrot użyty w dyskursie innym wyrazem/
zwrotem)
– Przeredagowanie (w oparciu o osobiste przekonania, wiedzę, doświadczenie,
tłumacz interpretuje i przekształca wypowiedź pierwotną, która w przekładzie ma
brzmienie różne od oryginału)
– Fałszywa płynność (polegająca na użyciu niepoprawnego wyrazu/ zwrotu, bądź wyrazu/
zwrotu, który w danym języku w ogóle nie występuje).
W dokumentacji 13 dyskursów, które łącznie zajęły na taśmie przeszło 6 godzin nagrania, a na piśmie 474 strony transkrypcji, na których zapisano 49513 słów, stwierdzono wystąpienie 396 błędów, których rozkład prezentował się następująco:
– Pominięcie 52%
– Fałszywa płynność 16%
– Zastąpienie 13%
– Przeredagowanie 10%
– Dodatkowa wypowiedź 8%
W dalszym etapie oceny autorzy skupiają się na konsekwencjach odnotowanych błędów dla przebiegu konsultacji/ procesu leczenia. Zaobserwowano 250 błędów zaburzających pracę kliniczną. Polegały one na:
1) pominięciu pytań o uczulenia na leki;
2) pominięciu informacji kluczowych dla wywiadu (wypowiedź matki o hospitalizacji dziecka w okresie noworodkowym z powodu zakażenia nerek);
3) pominięciu informacji kluczowych dotyczących głównej dolegliwości oraz innych istotnych objawów;
4) pominięciu zaleceń dotyczących dawki antybiotyku, częstotliwości i czasu trwania antybiotykoterapii;
5) przekazaniu matce błędnego zalecenia o konieczności podawania antybiotyku przez 2 zamiast 10 dni;
6) błędnym doprecyzowaniu, iż hydrokortyzon w kremie należy aplikować na całe ciało niemowlęcia, zamiast miejsc zmienionych chorobowo (wysypka na twarzy);
7) pouczeniu matki, iż powinna podawać dziecku modyfikowanego mleko sojowe w miejsce przekazania zalecenia lekarza o kontynuacji karmienia piersią;
8) pominięciu zaleceń dotyczących częstości podawania, ilości i rodzaju płynów nawadniających u pacjenta z zapaleniem przewodu pokarmowego;
9) przeredagowaniu obejmującym pouczenie matki, iż nie powinna odpowiadać na pytania lekarza dotyczące chorób przenoszonych drogą płciową oraz stosowania substancji psychoaktywnych;
10) wyjaśnieniu, iż antybiotyk jest przepisywany w związku z grypą;
11) pominięciu jednoznacznej wypowiedzi matki, iż dziecku niedawno pobierano wymaz z odbytu na posiew;
12) pominięciu i zastąpieniu zwrotów stosowanych przez matkę do opisania nietypowego zachowania dziecka; oraz
13) pouczeniu matki, iż ma podawać amoksycylinę w postaci doustnej do uszu dziecka w leczeniu zapalenia ucha środkowego.
Przyznam zupełnie prywatnie, że im dłużej czytałam ten tekst, tym większym rumieńcem się okrywałam w poczuciu odpowiedzialności zawodowej za przedstawicieli – bądź co bądź – tego samego ponoć zawodu, zaś fragmenty transkrypcji napawały mnie rosnącym przerażeniem. Artykuł zawiera bowiem 13 wspomnianych przeze mnie „kwiatków”. W ciekawy sposób dzieli też tłumaczy na zawodowych, zatrudnianych przez szpital oraz przygodnych (ad hoc), w których rolę wcielały się różne osoby, w tym małoletni…
Autor: Karolina Kalisz
Redakcja i publikacja: Linguini@2020
Jak podszkolić się w terminologii medycznej?
Leave a reply
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.